poniedziałek, 17 września 2012

O Werterze

Ostatnio pisałam, że przeczytałam "Cierpienia młodego Wertera" Goethego. Muszę przyznać, że polubiłam Wertera. Denerwował mnie jedynie jego stosunek do samobójstwa i to, że się tak chorobliwie zakochał. Wiem, że tu chodzi o jego wielką miłość - ale popełniać samobójstwo z powodu tego, że nie może się być z jakąś kobietą? Jest na świecie tysiące kobiet, a Werter, wiedząc, że nie ma możliwości związać się z Lotą, powinien dać sobie spokój i poszukać sobie innej partnerki. Chociaż może mi się tylko wydaje, że Werter przesadzał, bo nigdy nie byłam zakochana, więc nie wiem, jakie to uczucie. Może rzeczywiście jest ono tak silne, że nie można myśleć o nikim innym, jak tylko o obiekcie swojej miłości, ale nawet jeżeliby tak było, to uważam, że samobójstwo jest jednak przesadą.
Ale poza tym Werter w pewien sposób mi zaimponował. Przede wszystkim dlatego, że był nieprzeciętnie wrażliwy i, że był artystą. Ponadto jest mi bliski, ponieważ myślał podobnie jak ja. Miał pewne cechy czy zachowania, które zauważyłam też u siebie. Na przykład to, że czuł się dobrze tylko w towarzystwie ludzi, którzy go rozumieli; lub to, że podziwiał przyrodę, wręcz rozkoszował się jej pięknem. Ja też lubię przebywać najbardziej z tymi, o których wiem, że mnie rozumieją i akceptują, a na widok śniegu czy porannego jesiennego słońca potrafię nawet odczuwać euforię. I to mi się podoba zarówno w Werterze jak i we mnie. Znalazłabym pewnie jeszcze więcej cech, które łączą mnie z Werterem. Wrażliwość na przykład również jest naszą wspólną cechą. Właściwie nadwrażliwość. I oboje analizujemy siebie, dużo rozmyślamy. I... chciałabym być - a być może właśnie jestem - artystką. Nie jestem pewna czy nią jestem, bo nie wiem czy mam jakiś talent... artystyczny... malarski lub pisarski... Jest to możliwe, bo kiedyś narysowałam szkic obrazu i wyglądał (moim zdaniem) pięknie. Poza tym malowałam też różne ciekawe abstrakcje i pisałam trochę wiersze. Mówię w czasie przeszłym, bo już się tym nie zajmuję z uwagi na brak czasu i ochoty. Teraz natomiast piszę powieść. Idzie mi to całkiem nieźle, jeżeli mam wenę, a skoro wyrazy jakoś się kleją, to może znaczy, że pewien talent mam. O, i jeszcze robię zdjęcia. Według mojej rodziny bardzo ładne. Więc... może mam jakąś chociażby odrobinkę talentu? Może jestem artystką...?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz