... o mnie ;)
Ideałem nie jestem, jak wszyscy.
Lubię narzekać, nawet bardzo lubię narzekać i wyolbrzymiać swoje problemy, wręcz robić tragedię z byle czego. W ogóle ze wszystkim przesadzam. Łatwo wpadam w zły nastrój, jestem nerwowa, rzadko się śmieję, nie mam poczucia humoru. Nie mam dystansu do siebie, nie lubię wychodzić z domu, z trudością nawiązuję kontakty z rówieśnikami (być może z własnej winy).
Jestem nieogarnięta, źdźebko niezdarna, brak mi ogólnej wiedzy o świecie, a o swojej kondycji fizycznej lepiej nie będę wspominać...;)
Mam dużo lęków... Jestem okropnym tchórzem, wręcz panikarzem. Ostatnio skaleczyłam się w palec i zaczęło mi się robić słabo - tak jak kiedyś przy pobieraniu krwi.
Czepiam się, jestem humorzasta i... wkurza mnie moja pycha i wyniosłość. Co prawda raczej nie okazuję jej na zewnątrz - ale wewnątrz potrafię się czuć tak obrzydliwie dumna...
I jestem wstydliwa i strasznie zestresowana, nawet przy odpowiedzi w szkole - niby nic takiego - ale serce mi wali jak oszalałe. A jak kiedyś recytowaliśmy wiersz! Głos mi się trzęsł!
No i jestem mało społeczna. Nie mam w zwyczaju utrzymywać bliższych kontaktów z rówieśnikami. A, i leniwa jestem! Strasznie. Wszystko odkładam na ostatnią chwilę.
I nie lubię czytać. Bardzo nie lubię czytać. Nic. Ani gazet, ani artykułów w internecie, ani tym bardziej książek. I jem za dużo słodyczy. Ale nie mam kompleksów - nie czuję się gorsza od innych, chciałam po prostu zebrać wszystko razem. Poza tym to nie jest cały mój obraz - mam też (chyba :P) dużo zalet.
Jestem wrażliwa, potrafię zrozumieć innych, pocieszyć, być z drugą osobą, gdy płacze... pomagam też czasem... no ostatnio jakoś mało, ale nie mam za bardzo nastroju, bo mam trochę problemów. Potrafię się mega cieszyć z prezentów czy doceniać drobne gesty czułości i miłości ze strony innych. W ogóle myślę, że jestem dość wdzięczna. Przynajmniej wewnętrznie - staram się zauważać, ile robią dla mnie inni. Sądzę, że moja uczuciowość i wrażliwość to moje największe zalety. Umiem też obserwować świat - chociaż nie ten świat z telewizji - tylko świat uczuć, świat ludzi wkoło, życie. Myślę, że jestem w miarę rozsądna i, że potrafię wyciągać wnioski z wydarzeń w moim życiu i życiu innych. Mam też bogate życie wewnętrzne, dużo rozmyślam i mam dużo uczuć. Czy to jest wada czy zaleta - nieważne, podoba mi się to we mnie.
Szczególnie lubię siebie, kiedy jestem radosna - wtedy jestem taka dobra, pełna życia, otwartości, serdeczności, życzliwości, uśmiechu...
Chociaż uśmiecham się chyba dość często. Zwłaszcza, kiedy ktoś inny uśmiechnie się do mnie :)
O, i sądzę, że jestem taktowną osobą. Raczej nie zdarza mi się mówić lub robić czegoś, czego się w danej sytuacji mówić czy robić nie powinno. I potrafię (co prawda rzadko - bo tylko wtedy, kiedy naprawdę bardzo mi na czymś zależy) wytrwale dążyć do celu. I... bywam słodka ;)
A z cech, które czasem są wadami, czasem zaletami - jestem perfekcjonistką. Dokładność to moje drugie imię ;) Jest to niestety męczące i dla mnie, i dla innych.
Uczę się dobrze i, co najważniejsze, doceniam nauczycieli i ich pracę. No, nie wszystkich może, ale jak polubię jakiegoś nauczyciela, to naprawdę bardzo go szanuję. Chociaż nie mogę powiedzieć, że brak mi szacunku do nauczycieli, których nie lubię.
I tak bardzo lubię, jak jakaś obca osoba do mnie zagada i się uśmiecha w czasie naszej rozmowy! Na przykład ostatnio w autobusie zapytałam się takiej jednej pani, czy chce przejść dalej (bo blokowałam przejście trochę), a ona zaczęła ze mną rozmowę. Najpierw coś o pogodzie, zimie, śniegu, a potem też opowiadała o sobie. I czego się dowiedziałam? Że ma siostrzenicę w gimnazjum, do którego chodziłam. Zapytałam, jak się nazywa i okazało się, że ta siostrzenica to moja nauczycielka od chemii! Bardzo miła była ta pani. I dużo się uśmiechała. Tak lubię uśmiech u innych ludzi. I u siebie też :)
poniedziałek, 31 grudnia 2012
sobota, 29 grudnia 2012
Najładniejsze piosenki świąteczne/zimowe
Myślę, że najładniejszymi świąteczno-zimowymi piosenkami są:
Mistletoe and Wine
Last Christmas
Merry Christmas Everyone
Rudolph the Red Nose Reindeer
Let it snow
Ding dong
All I want for Christmas is You
Sleigh Ride
Deck the Hall
Driving Home for Christmas
Mistletoe and Wine
Last Christmas
Merry Christmas Everyone
Rudolph the Red Nose Reindeer
Let it snow
Ding dong
All I want for Christmas is You
Sleigh Ride
Deck the Hall
Driving Home for Christmas
Najbardziej lubię z tych wszystkich Mistletoe and Wine :)
piątek, 28 grudnia 2012
Obserwacji część II
Dzisiaj zaprosiłam do siebie koleżankę. I zauważyłam, że znacznie bardziej wolę być gościem niż gospodarzem. Gospodarz ma właściwie przechlapane. Musi zadbać o to, żeby gość był najedzony (i nie tylko najedzony - do tego zadowolony z jedzenia), żeby zawsze miał coś do picia, żeby się nie nudził i żeby czuł się komfortowo i swobodnie. Więc ciągle trzeba o tym gościu myśleć i się stresować. Zaczynam rozumieć, dlaczego mama nie zawsze ma ochotę na przyjmowanie gości. Po prostu jest z tym dużo roboty. Chociaż też i dużo przyjemności :)
A ile przyjemności jest w prowadzeniu bloga! Projektuje się ładny, osobisty szablon i dodaje się notki, aż robi się wielka skarbnica własnych zapisanych myśli i blog staje się z każdym postem coraz bardziej wartościowy. A jeszcze jak ktoś czyta i komentuje notki, to już w ogóle jest fajnie. Albo jak się ma blogowych przyjaciół, czyli taką grupę ludzi, nawet poznanych w internecie, którzy wzajemnie czytają i komentują swoje blogi. Ach... nie wiem, dlaczego, ale blogi mi się straszliwie podobają ;)
A ile przyjemności jest w prowadzeniu bloga! Projektuje się ładny, osobisty szablon i dodaje się notki, aż robi się wielka skarbnica własnych zapisanych myśli i blog staje się z każdym postem coraz bardziej wartościowy. A jeszcze jak ktoś czyta i komentuje notki, to już w ogóle jest fajnie. Albo jak się ma blogowych przyjaciół, czyli taką grupę ludzi, nawet poznanych w internecie, którzy wzajemnie czytają i komentują swoje blogi. Ach... nie wiem, dlaczego, ale blogi mi się straszliwie podobają ;)
czwartek, 27 grudnia 2012
Co/kogo uwielbiam?
Uwielbiam moją rodzinę, policjantów, agentów służb specjalnych, agentów wywiadu, prezydentów USA...
psy, a szczególnie szczeniaki, wilki....
ładne widoki, wnętrza, przedmioty... kolor żółtozielony... śnieg... światełka! :)
Sportowe kurtki, buty trekkingowe i adidasy, dresy, torebki i portfele...
filmy sensacyjne, komedie romantyczne i familijne...
uwielbiam też ciepło, zainteresowanie, czułość i zrozumienie ze strony bliskich... i nie tylko bliskich :)
Uwielbiam spaghetti, gołąbki, ryż z masłem i szynką, chleb z pasztetem i ogórkiem, ziemniaki we wszelkich postaciach, zupę pomidorową, ryżową, rosół, krupnik i słodycze!
Uwielbiam muzykę z lat 50-80...
uwielbiam marzyć, rozmyślać...
psy, a szczególnie szczeniaki, wilki....
ładne widoki, wnętrza, przedmioty... kolor żółtozielony... śnieg... światełka! :)
Sportowe kurtki, buty trekkingowe i adidasy, dresy, torebki i portfele...
filmy sensacyjne, komedie romantyczne i familijne...
uwielbiam też ciepło, zainteresowanie, czułość i zrozumienie ze strony bliskich... i nie tylko bliskich :)
Uwielbiam spaghetti, gołąbki, ryż z masłem i szynką, chleb z pasztetem i ogórkiem, ziemniaki we wszelkich postaciach, zupę pomidorową, ryżową, rosół, krupnik i słodycze!
Uwielbiam muzykę z lat 50-80...
uwielbiam marzyć, rozmyślać...
środa, 26 grudnia 2012
Coś :D
Chce mi się pisać, ale nie wiem, co. Ogólnie pomyślałam, że może będę w tym blogu opisywać moje obserwacje świata, a nie tylko swoją autoanalizę ;) Chociaż i na autoanalizę zamierzam znaleźć tu miejsce. Często rozmyślam o najróżniejszych rzeczach i rzucają mi się w oczy pewne prawidłowości, jak pewnie każdemu, i mam swoje spostrzeżenia, które chciałabym tu zamieścić.
A więc...
Obserwacji część I :D
Ostatnio zauważyłam, że w Stanach Zjednoczonych jest coraz więcej strzelanin. To znaczy: tam codziennie są strzelaniny, ale najczęściej dotyczą one pewnie gangów czy porachunków mafijnych, a nie zwykłych ludzi, czy tym bardziej dzieci, tak jak ostatnio. Niemal codziennie słyszy się już w mediach o zamachach jakichś szalonych ludzi. A gdyby broni nie było w każdym mieszkaniu i sklepie, to na pewno nie zdarzałoby się tyle tragedii. Już nawet w Polsce znajdują się podobne sytuacje, o czym kiedyś zupełnie się nie słyszało. Niedługo posunę się do wyciągnięcia wniosku, że zrobiła się "moda" na zamachy i strzelaniny.
Dzisiaj obudziłam się o 7.00 i jeszcze było dość ciemno. I tak sobie pomyślałam: "jak dobrze, że nie muszę teraz wstawać z ciepłego, miłego łóżka, wychodzić z przytulnego domku i iść do szkoły". I tak się zastanowiłam: chodzenie do szkoły przecież samo w sobie nie jest takie złe. To co jest takie męczące? Właśnie wstawanie o 7.00. Czy nawet przed siódmą. I siedzenie w szkole pół dnia. Wymyśliłam sobie w związku z tym prostą reformę, która by ten problem rozwiązała - usunąć ze wszystkich trzech lat po dwie godziny lekcyjne z każdego dnia - pierwszą i ostatnią - i wstawić je wszystkie w dodatkowy, czwarty rok. Szłoby się na 9.00, wracałoby się o 14.00 a nie o 15.00 (liczę z dojazdem), czwarty rok też miałby 6,5 godzin, a nie 7 i możnaby spokojnie zrobić program - a nie się tak spieszyć z tymi lekcjami - bo jednak byłby dodatkowy rok. I by było pięknie. Bardziej byśmy się wysypiali, mielibyśmy więcej sił i więcej czasu po południu, więc i rezultaty w nauce byłyby lepsze.
A więc...
Obserwacji część I :D
Ostatnio zauważyłam, że w Stanach Zjednoczonych jest coraz więcej strzelanin. To znaczy: tam codziennie są strzelaniny, ale najczęściej dotyczą one pewnie gangów czy porachunków mafijnych, a nie zwykłych ludzi, czy tym bardziej dzieci, tak jak ostatnio. Niemal codziennie słyszy się już w mediach o zamachach jakichś szalonych ludzi. A gdyby broni nie było w każdym mieszkaniu i sklepie, to na pewno nie zdarzałoby się tyle tragedii. Już nawet w Polsce znajdują się podobne sytuacje, o czym kiedyś zupełnie się nie słyszało. Niedługo posunę się do wyciągnięcia wniosku, że zrobiła się "moda" na zamachy i strzelaniny.
Dzisiaj obudziłam się o 7.00 i jeszcze było dość ciemno. I tak sobie pomyślałam: "jak dobrze, że nie muszę teraz wstawać z ciepłego, miłego łóżka, wychodzić z przytulnego domku i iść do szkoły". I tak się zastanowiłam: chodzenie do szkoły przecież samo w sobie nie jest takie złe. To co jest takie męczące? Właśnie wstawanie o 7.00. Czy nawet przed siódmą. I siedzenie w szkole pół dnia. Wymyśliłam sobie w związku z tym prostą reformę, która by ten problem rozwiązała - usunąć ze wszystkich trzech lat po dwie godziny lekcyjne z każdego dnia - pierwszą i ostatnią - i wstawić je wszystkie w dodatkowy, czwarty rok. Szłoby się na 9.00, wracałoby się o 14.00 a nie o 15.00 (liczę z dojazdem), czwarty rok też miałby 6,5 godzin, a nie 7 i możnaby spokojnie zrobić program - a nie się tak spieszyć z tymi lekcjami - bo jednak byłby dodatkowy rok. I by było pięknie. Bardziej byśmy się wysypiali, mielibyśmy więcej sił i więcej czasu po południu, więc i rezultaty w nauce byłyby lepsze.
wtorek, 25 grudnia 2012
Agenci NCIS
Do swoich ulubionych seriali mogę dopisać Agentów NCIS, tych najbardziej oryginalnych. Zaczęłam oglądać i spodobało mi się w tej serii - bardziej niż w NCIS:LA - że każda postać ma swoją wyraźną osobowość. Wszyscy odróżniają się od siebie i są tacy "żywi" a nie bezosobowi. W NCIS:LA charaktery są mniej wyrysowane. Przynajmniej tak mi się wydaje.
Z bohaterów najbardziej lubię trochę niezdarnego, ale przez to uroczego McGee. Chociaż wszyscy są super :)
Z bohaterów najbardziej lubię trochę niezdarnego, ale przez to uroczego McGee. Chociaż wszyscy są super :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)